Rozpad Związku Radzieckiego – na dawne „republiki” – w latach 1989-91 miał postać buntu peryferii. Peryferie ZSRR czyli owe „republiki” przestały się słuchać centrali, wyodrębniły się i usamodzielniły, po czym jęły jedna po drugiej ogłaszać niepodległość. Działo się bez wyraźnej wymiany elit, bo inicjatorami i wykonawcami tego buntu byli dotychczasowi „sekretarze” kompartii w republikach.

Gdy cokolwiek pisać o dawnym ZSRR, każde słowo prosi się wziąć w cudzysłów, ponieważ każde było kłamstwem, zaczynając od nazwy tamtego państwa, które nie było „związkiem” tylko centralistyczną dyktaturą, nie „republik” tylko kolonii, podobnie z „radami” i „socjalizmem”. Jednak podczas koniunkcji Saturna i Neptuna w latach 1989-91 zdarzyło się tak, że kłamstwo stało się prawdą, a słowo ciałem, przynajmniej gdy chodzi o republiki. Słowo republika sugeruje wolność i niezależność, a więc bycie krajem niepodległym. I w tamtych latach tamte fałszywe – fałszywie nazwane, dla zmyłki, złudy i na pośmiewisko – „republiki” wybiły się na niepodległość, ogłaszając rozwód z moskiewską centralą. Wszystkie.

Teraz na urealnienie i uwolnienie (spod zełgania) czeka słowo „federacja”. Bo Rosja jest (niby) federacją, ale to podobna fikcja jak ta, że ZSRR był „związkiem republik”. Co więcej, przez minione 30 lat postępowała de-federalizacja Rosji, jej de-decentralizacja, szczególnie za Putina. Dowodem jest podział Rosji na okręgi federalne, dokonany przez Putina na samym początku jego rządów. OF są bytem poza-konstytucyjnym, należą do administracji prezydenckiej, a ich zarządcy podlegają bezpośrednio prezydentowi. Jest ich osiem i grupują po kilka podmiotów federacji. Ale cóż to za podmioty federacji, które spakowano w pęczki dla sprawniejszego zarządzania z moskiewskiej centrali?

Można przewidywać, że w tych rozpraszających-i-łaczących-na-nowo (solve & coagula) latach 2025-26 Rosja i jej obywatele wybiją się na federację faktyczną, nie tylko służącą za papierową draperię.

Namawiam Rosjan, by dla tej swojej nareszcie prawdziwej federacji założyli nową stolicę. Bo jeśli pozostaną przy Moskwie, to ta podniesie głowę niby Therion z Objawienia Janowego i wróci do zwykłej imperialnej dominacji nad głubinką. – Samo to słówko wskazuje, że Rosjanie swoje peryferie – zajmujące 99% ich kraju – postrzegają jako otchłań, głębinę, ciemność niby hadesową.

Bunt głubinki zapewne będzie nie tyle wzmożeniem lokalnych demokratów, co raczej ruchem lokalnych oligarchów. Podobnie jak około lat 1989-91 nie tyle „lud” w tzw. republikach zażądał niepodległości, co lokalne komitety partyjne uwolnienia od rozkazów z centrali. Można też spodziewać się grubych separatyzmów: być może Chinom na rękę będzie secesja regionów nadamurskich, a USA – secesja Czukotki i Jakucji, bo wtedy obsadziliby oba brzegi Cieśniny Beringa uchwytując szlak arktyczny z Chin na Atlantyk. Jednak ten gruby wariant wydaje się skrajnie mało prawdopodobny: raczej Rosja przetrwa w całości, chociaż wewnętrznie zmieniona.

Realna federalizacja, powstanie „stanów zjednoczonych Rosji” ma sens jako składnik reorientacji państwowej filozofii tego kraju, które odrzuciłoby jednocześnie obecny stan permanentnej agresji władz (elity) wobec własnego społeczeństwa, dyktatu centrali nad peryferiami oraz agresywnego wojennego lub straszącego kursu na zewnątrz. Rosja pokojowa, nie-opresywna wobec własnych obywateli i ugodowa wobec reszty świata? Rosja dobra? Trudno w to uwierzyć, ale należy życzyć Rosjanom, żeby zdobyli się, wreszcie, na taka rewolucję. Tym, co tworzy i odtwarza Rosję agresywną jest zakon pilnujący silosów z głowicami i tajnych archiwów.

Kaliningrad powinien wrócić do swojej historycznej nazwy Königsberg/Królewiec, zostać zdemilitaryzowany i pozostając w składzie nowej Federacji Rosyjskiej przyłączony do Unii Europejskiej. Która też raczej nie będzie całkiem taka, jak teraz.

Inne sugestie i pomysły chętnie widziane.

Winieta, z: Matrioszka (pl.wikipedia)