Kwadratura Saturn-Uran jest najważniejszym astro-wydarzeniem (układem planet), po pierwsze, w bieżącym roku 2021, po drugie, w okresie pomiędzy koniunkcją Saturna z Plutonem w styczniu 2020 (która przyniosła wybuch pandemii covid-19) a rosyjską koniunkcją Saturna i Neptuna w r. 2026 i obu sąsiednich.

Dlaczego rosyjską? Ponieważ Rosja jest dziwnie wrażliwa (jak antena) na koniunkcje i inne zwrotne momenty w cyklu tych planet. Cykl Saturn-Neptun trwa 36 lat, a kolejne koniunkcje były w latach 1917 (dwie rewolucje), 1953 (umarł Stalin), 1989: zaczął się rozpad imperium radzieckiego i samego ZSRR. Bałtycki łańcuch, wolnościowa demonstracja ludzi trzymających się za ręce od Tallina do Wilna, odbyła się 23 sierpnia 1989. Saturn był wtedy odległy od Neptuna o ok. 2 stopnie.

Jednak na kryzys podczas tej koniunkcji są narażone (tzn. wydają się podatne) także Stany Zjednoczone, co wynika z zamykania się cykli planetarnych, które miały miejsce podczas powstania tego państwa; zob. art. Powstanie Stanów Zjednoczonych Ameryki na tle cykli planet, na stronie AstroAkademii.

Podczas koniunkcji Saturn-Neptun w 1917 r. prócz rosyjskich rewolucji były też objawienia fatimskie, co każe z uwagą patrzeć na Kościół Katolicki: czy teraz, jak wtedy, nie zaczną go podtapiać ruchy religijności spontanicznej, ludowej, zorientowanej na cuda, anty-oświeceniowej i radykalnie nieposłusznej.

Koniunkcja Saturn-Neptun 2025 wypada w punkcie Zero Barana, punkcie kardynalnym ekliptyki, co podnosi rangę tego światowego tranzytu, podobnie jak punkt Zero Raka, gdzie w latach 1914/15 spotkały się Saturn i Pluton, dobitnie podniósł rangę ówczesnej światowo-wojennej koniunkcji.

W Polsce koniunkcja Saturn-Neptun 2025 dziejąca się w pierwszych stopniach znaku Barana pokrywa się z descendentem hipotetycznego odniesieniowego horoskopu naszego kraju. Punkt ten rozpoczyna trzecią ćwiartkę cyklu Saturna dla Polski, której z powodu wydarzeń, jakie odbywały się w poprzednich cyklach, należy się nazwa „siedmiolecie awantur”. Skupienie w tamtym miejscu Saturna i Neptuna może być podobnie przykre, jak opozycja Saturna do Urana na tej samej linii; która kiedy była? – Ano, w kwietniu roku 2010.

Dwa lata temu, w sierpniu 2019, na wykładzie online omawiałem poniższy wykres. Przedstawia on bieżący (a w chwili prezentacji dopiero przyszły!) cykl Saturna i Plutona, od koniunkcji w 2020 r. (która, powtórzę, wtedy dopiero miała nastąpić) do następnej koniunkcji w latach 2053/54.

Cykl_Sat_Plu_2020.png
Otwórz wykres osobno niezmniejszony»

Obecnie na tym wykresie jesteśmy w miejscu oznaczonym fioletowym kwadratem z objaśnieniem „Saturn-Uran, kwadratura z Wodnika do Byka, 2021”. To jest ten układ planet, o którym można już powiedzieć więcej, ponieważ znaczna cześć wydarzeń z nim związanych odbyła się w minionych miesiącach: w czerwcu i lipcu 2021. W tych miesiącach ta kwadratura nie tylko uściśliła się (ścisła była 14 czerwca), ale też została wzmocniona przez Marsa, który przeszedł przez odpowiednie miejsce w znaku Lwa, przez co na przełomie czerwca i lipca zaistniał układ: Saturn ok. 12°Wodnika, Uran ok. 13°Byka i Mars przechodzący przez 12-13°Lwa w opozycji do Saturna i kwadraturze do Urana. Wydarzenia, które wtedy miały miejsce, wyraźnie wskazują „na co idzie” lub „na co się zanosi”. To co się wydarzyło, można rozumieć jako wybór drogi przez poszczególnych światowych aktorów. Wcześniej był chaos – w układach planet skutkiem wspomnianej koniunkcji Saturn-Pluton, inicjującej nowy trzydziestokilkuletni obrót cyklu tych planet, a w ziemskich realiach skutkiem pandemii covid i mniejszych zamieszań jak zmiana ekipy rządzącej USA. Czerwcowo-lipcowy półkrzyż Mars-Saturn-Uran przyniósł wyklarowanie tendencji. Tendencje stały się bardziej wyraźne – lepiej widać, ku czemu kto zmierza. Wybór drogi lub wpadnięcie w bruzdę, gdy mowa o światowych agregatach, bywa powzięty na długo, a zmiana własnej bruzdy (wypadnięcie z bruzdy czyli w starej łacinie de-lirium) silnie ograniczona. Ale jesteśmy dopiero przy około 1/30 tego wykresu.

Co wydarzyło się podczas półkrzyża?
Dostaliśmy ostre ostrzeżenie od Organizmu Ziemia. 29 czerwca w osadzie Lytton w zachodniej Kanadzie upał sięgnął 49.6 stopnia. Znamienne przez to, że to miejsce leży daleko od subtropikalnych kotłów gorąca jak południowa Kalifornia, wnętrze Australii lub bliżej nas Sahara, Irak lub dolina Indusu. Lytton leży na szerokości geograficznej północnych przedmieść Krakowa! – Więc „nasze” szerokości geograficzne już nie chronią przed kosmicznymi upałami. Nie ochroniła też bliskość oceanu. Następnego dnia po rekordzie temperatury nieszczęsne Lytton spłonęło. Ciekawe, że tamta osada (która przed rekordem upału i spaleniem żyła z turystycznych spływów rzeką) leży niedaleko miasteczka Kamloops, które kilka tygodni wcześniej zasłynęło (złą sławą) jako miejsce znalezienie masowych grobów indiańskich dzieci doprowadzonych do śmierci w szkole-internacie, służącej ich de-indianizacji. Podobnych aferalnych znalezisk było tej wiosny w Kanadzie więcej.

3 lipca wrócił Tusk – tzn. były premier i szef Platformy Obywatelskiej Donald Tusk wrócił do działalności partyjno-politycznej. Na polskim tle było to być może najbardziej spektakularne wydarzenia (lub gest) tego czasu, należy ono jednak do szerszego procesu i w świetle innych wydarzeń przygasa.

Dla świata bardziej (lub: najbardziej!) znaczącą datą był poprzedni dzień (piątek) 2 lipca, który być może zostanie zapamiętany jako czarny piątek Ameryki. Tego dnia, a właściwie nocy, Amerykanie opuścili airfield Bagram, swoją największą bazę lotniczą w Afganistanie. Podobno ich afgańscy sojusznicy dopiero o 7 rano zorientowali się, że w Bagram, ogromnym zespole lotniczych i innych instalacji, jest pusto, wszyscy odlecieli. Ten moment pokazuje kosmogram. Półkrzyż Mars-Saturn-Uran był wtedy ścisły.

Czego to był i jest przejaw? – Oto Amerykanie pod Bidenem i jego Demokratami zwijają się! To jest ich odwrót. Być może porzucają wysunięte placówki i skracają fronty dla skupienia sił na najkrytyczniejszym odcinku, tzn. we wschodniej Azji, na styku Tajwan-Chiny, ale precedensy uczą, że zaczęty odwrót i skracanie się trudno potem odwrócić. Jak każde wejście w dynamiczną bruzdę. Drugim wybitnym przejawem ich zwijania była zgoda Bidena na dokończenie i uruchomienie pipeliny Nord Stream 2. Amerykanie dali wolną rękę Niemcom, a ci (pod kończącą swoje kilkunastoletnie kanclerstwo Angelą Merkel) rzucili się na swoją ulubioną historyczną opcję: współpracę i zbratanie z Rosją.

Ale jeszcze o Stanach. Zbigniew Szczęsny na swoim FB napisał:

Ameryka z wielu powodów słabnie w oczach, zaczynają w niej dominować tendencje izolacjonistyczne, a narastające napięcia wewnętrzne powodują, że walki frakcyjne uniemożliwiają prowadzenie racjonalnej polityki.
Osobiście uważam, że Joe Biden będzie grabarzem amerykańskiej potęgi i nic już Ameryki przed upadkiem nie uratuje.
Zapowiedzi tego widzimy z resztą cały czas. Dziś Joe Biden mówi, że na zatrzymanie Nord Stream 2 było już za późno. Jutro powie to samo w obliczu zajęcia łotewskiej Latgalii przez Rosjan a pojutrze - o zajęciu Tajwanu przez Chiny. [LINK, więcej; zalecam przeczytać całość tamtego wpisu.]

Pierwszą przyczyną (względnego) słabnięcia jest wzrost Chin, ale silną przyczyną wtórną (którą ZS wylicza w powyższym fragmencie) jest wzmagająca się wielogłowość USA, to, że są one „wielogłowym smokiem”, którego poszczególne głowy-centra często ciągną w rozbieżne strony i zużywają energię w wewnętrznych grach i blokowaniu się.

Na stronie www.eurointelligence.com 25 lipca pojawił się krótki tekst Wolfganga Münchau’a pod dramatycznym tytułem „Anschluss”. To dwuznaczne niemieckie słowo (chociaż sam tekst jest po angielsku) znaczące przyłączenie lub podłączenie, źle zasłynęło, gdy Adolf Hitler swoją rodzinną Austrię przyłączył był do Rzeszy w 1938 r. Kto kogo tym razem przyłącza (lub podłącza)? Rosja Niemcy. A raczej kierownictwo Niemiec z Merkel na czele, podłącza swoją gospodarkę – łączem, którym jest NS2 – do rosyjskiego gazu, a przez to do jej politycznego wehikułu. 20 lipca, pod koniec omawianego okresu, kanclerz Merkel przekonała prezydenta Bidena do zaniechania oporu przeciw NS2, do dania zielonego światła tamtej inwestycji. To kolejny akt wycofywania się USA, tym razem z Europy, gdzie na opróżnianym przez nie miejscu sprawczość i autonomię zyskują Niemcy i Rosja. I wykorzystują ją w celach, które wydają się szalone. Münchau, niezależny niemiecki analityk, pisze dramatycznie – wybieram fragmenty z tłumaczenia przez Google:

Polityczny koszt amerykańsko-niemieckiego porozumienia w sprawie Nord Stream 2 znacznie przewyższy jego komercyjne korzyści.
… Gazociąg, którego pomysłodawcą był Gerhard Schröder, jest symbolem przyjaźni rosyjsko-niemieckiej. To także symbol podziału Europy. Kraje bałtyckie i Polska, a także Ukraina postrzegają gazociąg jako masowe naruszenie ich własnych interesów bezpieczeństwa. … Rosja i Niemcy budują oś polityczną, która pozostawia Polskę na lodzie – teraz przy wsparciu USA.
Z perspektywy europejskiej ten rurociąg jest błędem na wielu poziomach.
Kolejne wybory parlamentarne w Polsce odbędą się w 2023 roku, [i będzie to] chwila prawdy dla Polski. Rządząca partia Prawo i Sprawiedliwość zawsze korzystała z [polskiej] antyniemieckiej paranoi. Dla germanofila i antybrexitera Donalda Tuska będą to bardzo trudne wybory. Dla polskiej centrowej opozycji Nord Stream 2 jest czystą trucizną, ponieważ jej proeuropejski przekaz nie dotrze do polskich wyborców, jeśli Niemcy będą postępować w ten sposób.
… Rurociąg nie tylko sprawia, że ​ Niemcy stają się bardziej zależne od Rosji, ale także bardziej zależne od paliw kopalnych.
Również Emmanuel Macron wyraził kiedyś zastrzeżenia do rurociągu, ale nigdy nie postawił żadnego kapitału politycznego za kampanią, aby go powstrzymać.
Na dłuższą metę nadmierna zależność Rosji od ropy i gazu będzie stanowić [także dla tego] kraju katastrofę gospodarczą. W przeciwieństwie do Norwegów rząd rosyjski nie inwestował wpływów z kopalin, ale zatapiał je w kieszeniach oligarchów, w tym samego Władimira Putina. Można więc argumentować, że Nord Stream 2 również nie leży w interesie Rosji.

Niecały tydzień wcześniej, 14 lipca 2021, w Brukseli odpowiedni organ UE uchwalił pakiet zarządzeń pod dziwną szyfrową nazwą „Fit for 55” (tu kosmogram). Cel jest szlachetny: radykalna dekarbonizacja gospodarek Unii. „55” znaczy, że emisja gazów cieplarnianych ma zostać zredukowana do 55% jej stanu z 1990 roku. W jakim czasie? – do 2030 roku. Szybko! Plan maksymalistyczny i rewolucyjny. Ale możliwe, że Zbigniew Szczęsny ma rację pisząc (w cytowanej wcześniej rozprawce): „...szalonych planów programu Fit-55, po realizacji którego w Europie na kolejne dziesięciolecia utrwali się podział na nadreńskie, imperialne już centrum i całkowicie wykastrowane z resztek suwerenności, spauperyzowane i bezwolne peryferia... ” Radykalna dekarbonizacja wykonywana przy pomocy rosyjskiego gazu ziemnego, którego spalanie przecież jak najbardziej emituje CO2. Aż się wydaje, że plan, który oto realizują Niemcy pod przewodem Merkel, ma naturę jakiejś osobliwej religii: u jego podstaw leży nie tylko szczególna wiara, ale i złamanie rozumu, który na potrzeby tego planu (wielkiego planu...) przestaje obowiązywać, zastąpiony jakimś sub-rozumem, niby kultura subkulturą. Kilka dni potem, jak Biden zapalił zielone światło dla Nord Streamu, polscy pro-atomowi ekologiści protestowali w Grohnde (Dolna Saksonia) przeciw wyłączeniu-wygaszeniu tamtejszej elektrowni jądrowej, sprawnej i mogącej produkować czysty prąd jeszcze przez parę dziesięcioleci, ale sprzecznej z kernangstem (atomofobią) propagowaną przez niemieckich politycznych decydentów i pewnie ugruntowaną w umysłach Niemców. Oto tamta „religia”.

Zauważamy, że w międzynarodowych debatach coraz częściej zabiera głos sama Ziemia, tak jak potrafi, przeważnie groźnie. Bo zaraz potem, gdy euro-decydenci końcowo zredagowali, podpisali i wypuścili do realizacji „Fit for 55”, nad Brukselą zaczął padać deszcz. W ciągu następnych dwóch dni dorzecze Renu zostało spustoszone katastrofalną powodzią (kosmogram). Podziwiam trafność tamtego komentarza, autorstwa Planety!

Tymczasem świat się dzieli. Powstaje wyraźny podział na dwa pakiety. W jednym są USA Demokratów, UE, prawa człowieka wraz z prawami mniejszości rasowych i genderowych, i różnie artykułowany wzgląd na ekologię (choć niekiedy błędny i przeciwskuteczny). W drugim jest tradycja, religia i „prawo naturalne”, podtrzymywanie patriarchatu i brak względów dla nie-ludzkiego życia na Ziemi czyli kontr-ekologia. W rolę głównego patrona pakietu nr dwa weszła Rosja Putina. Można to widzieć również jako część procesu polegającego na tym, że w strefę opuszczaną przez USA wchodzi ktoś inny. W tym miejscu Rosja. Ale nie od razu w swojej państwowej emanacji. Poprzedza ją to, w czym klasy polityczne Rosji, zmieniające się, ale akurat w tym miejscu mające punkt wspólny, są dobre: mesjańska ideologia. Kiedyś był nią mesjanistyczny komunizm, teraz, za Putina, do tej roli awansowany został tamten „pakiet nr dwa”.

Ten proces także zabrzmiał podczas półkrzyża Mars-Saturn-Uran: oto 5 lipca sami organizatorzy odwołali Tbilisi Pride, tamtejszą paradę LGTB, zmuszeni tym, że rano tegoż dnia miały miejsce akty przemocy, do których trafnie stosuje się zapomniane słowo pogrom. Miały one też sens politycznego sygnału: że dla Gruzji może nie starczyć miejsca pod parasolami Zachodu i pozostaje jej korzący powrót pod Rosję. (Popatrzmy na zaciekłe twarze duchownych na zdjęciach w tamtejszym agresywnym tłumie.) Ale to znów jest część większego procesu, wyłaniania się i poszerzania szarej strefy między Zachodem a Rosją, w którą i Polska jest spychana przez logikę rozwoju.

Tydzień potem, 12 lipca, Władimir Putin opublikował artykuł (tu oryginał po rosyjsku, tu kosmogram) pt. „Об историческом единстве русских и украинцев” („O historycznej jedności Rosjan i Ukraińców”) w którym kreśli swój plan skłonienia Ukrainy do powrotu pod rosyjskie skrzydła. Prócz zachęt i napomnień, są tam i groźby, w tym groźba aktywacji separatyzmu w regionie zakarpackim – byłby to drugi zapalny i prorosyjski punkt po Donbasie, tym razem na zachodniej rubieży Ukrainy. Z powodu licznych tam Węgrów, przydatnym sojusznikiem okazują się Węgry pod Orbánem. Logiczne pętle geopolityki zamykają się... Gdyby to pisał ktokolwiek, można by tamten tekst uznać za dowolne fantazje, jakich pełna prasa i e-prasa. Ale Putin wie, co mówi i ma środki, by to zrobić. Kiedy zrobi? Czy będzie czekać do koniunkcji Saturna i Neptuna w 2026 r., czy wypuści agentów i armię już podczas następnej ścisłości kwadratury Saturn-Uran, która nastąpi w grudniu ′21? Bo ta kwadratura, chociaż minęła moment najostrzejszy, to nie skończyła się teraz.

Można już więc z grubsza nakreślić trajektorie, po których będą poruszać się główni światowi gracze lub aktorzy. O Chinach nie pisałem, chociaż to ich słoniowy napór każe reszcie świata się przeorganizowywać.


Winieta: fragment zdjęcia przez Donovan Parks, Pixabay.