Historia Polski dobrze wpisuje się w cykl Saturna. (Trwający niecałe 30 lat.) Widać to również w ostatnich dekadach. Gdy Saturn przechodził przez pierwsze stopnie znaku Raka, w 2004 roku zostaliśmy przyjęci do Unii Europejskiej. To był sukces i „ruch w górę”, wejście do ekskluzywnego klubu rozwiniętych demokracji Zachodu. Jeśli myśleć o Polsce jako o jednym organizmie, to ten „polski organizm” ma swoje medium coeli, najwyższy punkt nieba, właśnie na początku Raka. Gdy liczyć średnie z różnych wydarzeń historycznych, to wychodzi ok. 4 stopnie Raka.

W życiu ludzi, jednostek, gdy Saturn przechodzi przez urodzeniowe medium coeli, mamy właśnie wtedy sukcesy, awansujemy, rośnie nasza moc i znaczenie, a inni nas szanują i zazdroszczą. Jak również wtedy zaczynamy jakieś poważne „dorosłe” życiowe przedsięwzięcia. Więc w 2004 roku, przyjęta do Unii, Polska zachowała się jak człowiek, któremu Saturn przeszedł przez medium coeli.

Neptun 1989
Neptun, zdjęcie przez sondę kosmiczną z 1989 r., z Wikimedia, fragment.

Ale kiedy Saturn przechodzi przez urodzeniowy ascendent – średnio około 7 lat później – to mamy kryzys. Dla Polski ten punkt kryzysowy wypada na początku znaku Wagi. Kiedy Saturn był w punkcie 0° Wagi, przyszedł najostrzejszy kryzys: katastrofa w Smoleńsku. Grom z jasnego nieba! Straty jak na wojnie... Jednak polska klasa polityczna, zdziesiątkowana w Smoleńsku, wcale nie zjednoczyła się wokół wspólnych celów. Każda frakcja miała swój pomysł na ratowanie państwa i każda chciała zacząć to dzieło od wyeliminowania konkurentów. Zaczął się trudny okres, prawdziwa zimna wojna domowa. Stan niepokojów i wzburzenia, przede wszystkim w ludzkich umysłach, narastał. Było tak nie tylko z powodu dołującej fazy w cyklu Saturna, ale również dlatego, że wtedy w latach dwa-tysiące-nastych, włączyło się inne zjawisko astrologiczne: Uran wszedł w kwadraturę z Plutonem. Uran i Pluton, współdziałające, pachną rewolucją. Na fali rewolucyjnych nastrojów w 2015 roku do władzy doszło „Prawo i Sprawiedliwość”, najpierw w osobie prezydenta Dudy, następnie w osobach sejmu i rządu.

Zaczęła się epoka PiS. Ten gwałtowny zwrot w polityce także zgadza się z cyklem Saturna. W 2015 r. Saturn był w podobnym miejscu na niebie, jak podczas zamachu stanu Piłsudskiego w 1926 r. i podczas dojścia do władzy Gomułki w 1956 r. Zapewne w tamtym miejscu, na pograniczu Skorpiona i Strzelca, Polska ma jakiś ważny gorący punkt.

Obecnie Polska jest w kolejnej fazie swojego cyklu Saturna: w fazie pod tytułem „powtórki i powroty do przeszłości”. Tym razem jest to powrót do czasów, kiedy rządziła jedna wszechmocna partia, jej szef wszystkim sterował z tylnego fotela, i kiedy panoszyli się nadęci betonowi ideolodzy i aparatczycy. Kiedyś tak już tak było: w latach 1960-tych za środkowego i późnego Gomułki, teraz jest podobnie.

Ta faza skończy się, kiedy Saturn przejdzie przez descendent horoskopu Polski, czyli przez pierwsze stopnie znaku Barana. I tu jest niespodzianka! Bo Saturn znajdzie się na granicy Ryb i Barana w latach 2025 i 2026 – ale wtedy tam będzie również Neptun. W latach 2025-26 będzie koniunkcja Saturna z Neptunem i wypadnie ona w czułym punkcie polskiego horoskopu.

Koniunkcje Saturna z Neptunem lubią rozpraszać stare i zwapniałe struktury. Bo Saturn to właśnie stara sztywność, Neptun zaś działa przeciwnie: sprzyja rozpuszczaniu struktur i granic oraz łączeniu się i zlewaniu tego, co podzielone. Neptun rozpuszcza betony Saturna. Podczas ostatniej koniunkcji tych planet w 1989 r. padł Mur Berliński, u nas wiatr historii zdmuchnął dyktaturę Jaruzelskiego, za wschodnią granicą zaś rozsypał się ZSRR.

Gdy teraz rozejrzeć się po świecie, to takim betonem czekającym na rozpuszczenie są struktury Kościoła Katolickiego. Inne religijne bunkry i okopy – pewnie też. Podczas koniunkcji Neptuna i Saturna w 1917 r. nie tylko upadł carat w Rosji, ale też miały miejsce objawienia w Fatimie. Pominę problem, co tam naprawdę się wydarzyło – ale na pewno był to przejaw spontanicznej i oddolnej ludowej religijności, tej, z którą zawsze miały kłopot kościelne twierdze.

Lata 2025-26 rysują się jako kolejna i najbliższa data graniczna, na którą warto budować plany. To cztery do pięciu lat. Długo, jeśli ktoś ma nadzieję, że przyjdzie jakaś szybka burza-niespodzianka, wszystko obali i po niej nastąpi cudowna odbudowa taka, na którą „wszyscy” czekamy. Ale krótko – lub raczej tyle czasu ile potrzeba – jeśli ktoś zamierza stworzyć realną polityczną alternatywę i chce, by miała solidny fundament.

Należy dobrze obserwować Rosję. Rosja jest wrażliwa na cykl Saturna i Neptuna. Napisałem wyżej, że podczas ostatniej koniunkcji Saturna i Neptuna w latach 1989-91 rozpadł się Związek Radziecki, na swoim zachodzie Rosja cofnęła się do granic z czasów Katarzyny II i na około dziesięć lat przestała się liczyć jako światowy gracz czyli imperium. Podczas poprzedniej koniunkcji Saturn-Neptun, w r. 1953, umarł Stalin, co pociągnęło duże zmiany w tamtym państwie. Cykl wcześniej była koniunkcja w r. 1917 z dwiema rewolucjami, które skasowały Rosję carską i zasiały bolszewicką. Jeszcze cykl wstecz, 1881, zamordowano Aleksandra II, a jego następca chcąc chronić się przed podobnym losem, powołał policję polityczną Ochranę, pierwowzór późniejszych CzeKa i NKWD. Marsz Napoleona na Moskwę i (cykl wcześniej) powstanie Pugaczowa też miały miejsce podczas tych koniunkcji.

Teraz trzeba dobrze obserwować, kto w Rosji chce zastąpić obecny starzejący się i sztywniejący system pod Putinem, i czym chce go zastąpić?

Cykl koniunkcji Saturna i Neptuna jest też wpisany w początek Stanów Zjednoczonych: gdyż powstanie o wyzwolenie amerykańskich kolonii zaczęło się od Boston Tea Party (bostońskiego spotkania przy herbacie), aktu nieposłuszeństwa koronie brytyjskiej w roku 1773, podczas koniunkcji S.-N. (Podczas tej samej koniunkcji powstańcy Pugaczowa oblegli Kazań.)

Można więc wnioskować, że delirium lat 2025-26 (słowo to rozumiem etymologicznie: jako „wypadnięcie z bruzdy” lub z toru) obejmie większą część świata, niż tylko nas i Rosję.

Tymczasem w bieżącym roku 2021 najbardziej prominentnym układem planet jest kwadratura Saturna do Urana. Ten cykl też ma swoją ciekawą historię, ale o niej już innym razem.