Melanie Swan w tej książce, którą czytam (prawie już skończyłem) dzieli historię digitalu na pięć faz. (1) W latach 1970-tych była faza mainframe, czyli komputerów szafowych, wielkich ciężkich konstrukcji. (2) W latach 1980-tych przyszły mikrokomputery – do mnie osobiście w 1984 r. (3) W latach 1990 połączono je w sieć, w World Wide Web. Ja się spóźniłem i w sieci zacząłem działać dopiero w 1997 r., wtedy założyłem Tarakę. (4) W latach 2000+kilka weszły media społecznościowe, a do mikrokomputerów dzielonych na desktopy i laptopy dołączyły mobile. W końcu (5) piątą epokę zaczął Satoshi Nakamoto wynajdując bitcoin, a właściwie to, co w nim najważniejsze czyli blockchain. Ponieważ fazy następują co dekadę, a może bardziej w cyklu Jowisza co 11 lat?, to czas najwyższy, żeby przyszło coś, co będzie wyższą jakością – po blockchainie. To coś już powinno być, ale nie wiem.

Dygresja: ang. słowo chain pochodzi (trudno się domyślić!) od łacińskiego catena (łańcuch). Tak samo niem. Kette. My mamy słowo osobne, ale nie własne, bo łańcuch od staroniemieckiego Lanne, znaczenie to samo. Rosjanie, patrz http://vasmer.narod.ru/p805.htm, mają (chyba) rdzennie słowiańskie cep’ (цеп) identyczne z naszym „cep/cepy”; widać prarolnikom mieszały się w głowach nazwy ich narzędzi. (Lanne znaczyło też dyszel.)

Na razie mamy czas, żeby przetrawić tę ponad 12-letnią nowość jaką jest blockchain i jego zastosowania w tym kryptowaluty. Czym się różni? – Od czego? Porównajmy ze stroną WWW. Co to jest strona WWW? Jest to baza danych, plus sposoby jej wizualizacji czyli rzucenia treści na ekran. Blockchain też jest bazą danych i też treści wyciągane z niego można jakoś rzucać na ekran. Różnica jest taka, że baza pod stroną jest skupiona, jest w jednym miejscu, a baza blockchainu jest rozproszona. Druga różnica jest taka, że bazy danych stron WWW znajdują się na serwerach, i jeśli ja piszę notkę na stronie, którą odbiera mój komputer z ekranem, a ty na tę notkę odpowiadasz, to informacja między nami (raczej naszymi komputerami lub mobilami) przechodzi przez serwer. Więc ta sieć nie polega na połączeniu wzajemnym i bezpośrednim, ponieważ pośredniczą serwery. Pośrednicy lubią monopolizować i centralizować i o tym też będzie dalej.

Inaczej jest z blockchainem: jest rozproszony, a niego fragmenty (czyli bloki) istnieją w wielu (w mnóstwie) kopii i te kopie znajdują się właściwie gdziekolwiek: porozrzucane pomiędzy portfele lub inne węzły mieszczące się na komputerach współużytkowników. Użytkownicy blockchaina lub właściwiej informacji zapisanych w nim jako bazie danych, nie muszą udawać się do żadnego serwera-pośrednika (który niemal od razu staje się zarządca i nadzorcą), przeciwnie, porozumiewają się między sobą najprościej jak to możliwe, czyli peer to peer, „jak równy z równym”. Łączą się krótko: jeden z drugim. To jest prawdziwa sieć, a nie łże-sieć z serwerami-szlachtą i użytkownikami-chłopstwem. (Ironią języka serwer to „sługa”.)

Różnica, która z tego wynika i którą od razu zauważysz, jest taka, że o ile bazę danych na serwerze można wyłączyć, skutkiem czego połączeni z serwerem użytkownicy na ekranach zobaczą ciemność, to bazy danych w blockchainie nie wyłączy nikt i nic. (Dopiero jakieś kosmiczne siły, jak wybuch na Słońcu tej klasy jaki był w 1859 r. Albo przymusowe wyłączenie całego Internetu, ale czy znajdzie się tyran, który by to zrobił?) Rozproszenie bazy, czyli to że istnieje w kopiach kawałków porozrzucanych po milionach komputerów, przekształca się w jej trwałość i stałość, podobną do stałości piramid... – nie, błąd! Piramida nie jest rozproszona. Podobną do kodu genetycznego rozproszonego w milionach/ardach osobników danego gatunku. Kod genetyczny jest pierwszą rozproszoną bazą danych, w dodatku bardzo smart – inteligentną, tzn. potrafiąca coś wykonywać. (Co wykonuje kod genetyczny? Swoich nosicieli. W tym mnie, ciebie, twojego psa i rzodkiewkę.)

Blockchain jest przezwyciężeniem plagi świata cyfrowego, mianowicie jej labilności, czyli nietrwałości wraz z podatnością na zmiany, więc i fałszerstwa, fejki i podróbki. Dostarcza trwałości nieporównywalnej z żadnym masywnym pomnikiem nie mówiąc o księgach tzw. wieczystych, które pochopnie przeskanowano na serwery, a można było niewiele poczekać i przeładować na blockchainy.

Blockchain przezwycięża zarazem druga plagę, którą jest szalejąca w digitalu centralizacja. Narajono ją nam pod fałszywą nazwą „mediów społecznościowych” – jest to jawne nadużycie słowa społeczność. Facebook, Youtube lub Twitter są silosami – czyli przestrzenią zamkniętą w jednym (chociaż wielkim) pojemniku, zależną od jednego systemu zarządzania treścią, a w końcu od widzimisię wyodrębnionej skupionej władzy: właściciela bądź zarządu spółki, nad którymi jeszcze jest ostateczność czyli rząd.

Jak dotąd, blockchainowa warstwa cyfrowego ekosystemu bytuje w mało widocznej sferze, niby jakaś grzybnia na korzeniach drzew; i jako obywatelstwo Internetu jest w nim stanowczo w mniejszości. Słyszymy – częściej niż posiadamy i używamy – o kryptowalucie, głównie o bitcoinach, ale gdy ktoś chce coś z nimi zrobić, np. wymienić 1/10 bitcoina na 7 tysięcznych ethereum, to korzysta z kryptogiełdy, która wygląda na normalną internetową stronę posadzoną na serwerze z tradycyjną skupioną bazą danych.

12 lat w IT (praktycznej informatyce) to epoka. Tymczasem tyle lat liczące zastosowania blockchaina mają wciąż przykrą wadę: bo o ile ogólnie wiadomo, jak zbudować („zaprogramować”) stronę WWW na skupionej bazie na serwerze – bo od baz danych są języki baz, głównie odmiany SQL, a od konwersji danych z bazy do ekranowego wizualu jest PHP, CSS i JavaScript (lub ich alternatywy) i każdy kto chce może się ich nauczyć, jest mnóstwo podręczników, poradników i kursów, zarówno tych „e-” jak i papierowych – o tyle jak zbudować stronę na blockchainie, to jest wiedza tajemna. Dziwię się, że ta tajemność trwa tak długo.

Na koniec wklejam adres strony, która pobiera treść z blockchainu przez peer-to-peer, a przynajmniej tak wygląda:

http://127.0.0.1:43110/Sites.ZeroNetwork.bit/

Wcześniej wejdź na stronę matkę: https://zeronet.io/ i pobierz aplikację ZeroNet.exe, która otworzy peer-to-peer. Jeśli ją masz, to kliknij.

Czy jest coś po polsku? Tak, oto spis: http://127.0.0.1:43110/1MeChXgGR3oZ26EPZS9dwbUyu1TacM2Y6T/?Page:listapolskichstronzeronet. Poszukaj, może znajdziesz coś ciekawego.

Winieta: grzyb Phallus indusiatus. Całe zdjęcie w Wikimedia, niżej pomniejszone.

Jamur_tudung_pengantin